Sycylia – 3 polecane domy na wynajem. by Karol Lewandowski 25-01-2023. Naszą objazdówkę po Sycylii podzieliliśmy na 3 części – zachodnią, południową i północną. W każdym z tych miejsc mieliśmy jedną bazę wypadową (dom na wynajem) i to z niej robiliśmy codzienne wycieczki wynajętym autem. Wszystkie trzy domy trafiły nam Domy na sprzedaż na Sycylii można znaleźć już w cenie nawet 10 tys. euro. Rekord jednej z naszych klientek to dom za 9,5 tys. euro, nadający się do zamieszkania oraz niedużego remontu. Trzeba wiedzieć gdzie i jak szukać tanich domów i co można kupić w budżecie do 20 ty. euro, a co do 50 tys. euro a co do 100 tys. euro lub więcej. Ley Rosanna - Dom na Sycylii - plik na koncie użytkownika Filomena66. Tagi: LEY ROSANNA, Dokumenty, Filomena66 Film bol v katalógu Medzinárodného Bratislavského festivalu 2011 definovaný ako „intímna dráma o strete snov rôznych generácií“. Na Medzinárodnom festivale Berlinale koordinátorka festivalového programu Anna Hoffman dielo komentovala týmito slovami: „Generačný konflikt, v ktorom sú aj vedľajšie postavy opísané v takom detaile, až môžeme režisérku upodozrievať Inception is a 2010 science fiction action film [4] [5] [6] written and directed by Christopher Nolan, who also produced the film with Emma Thomas, his wife. The film stars Leonardo DiCaprio as a professional thief who steals information by infiltrating the subconscious of his targets. He is offered a chance to have his criminal history erased Są trzy warunki. Wcześniej w Sambuca di Sicilia można było kupić dom za 1 euro, teraz na Sycylii władze Cammaraty rozdają je za darmo. Cammarata położona jest ok. 60 km od Palermo. Wyróżniają je: malownicze krajobrazy i typowa włoska zabudowa, co jednak nie uchroniło miejscowości przed wyludnianiem. W tej sytuacji władze Lampart (1963) Jedno z filmowych arcydzieł Luchino Viscontiego – “Lampart”. Film nakręcony na podstawie powieści “Lampart” sycylijskiego pisarza Giuseppe Tommasi di Lampedusa. Opowiada o losach księcia Fabrizio Saliny (Burt Lancaster) i jego rodziny w przeddzień zjednoczenia Włoch. 50. Láska nebeská ( 86 % podle ČSFD) Romantický film Láska nebeská (anglicky Love Actually) nabízí ty nejkrásnější příběhy lidí, kteří prožívají svoje Vánoce. Jedná se o několik příběhů plných lásky, které se mezi sebou prolínají a nakonec filmu se setkají a nakonec vše vyvrcholí na Štědrý večer. Koupit AbeBooks.com: Dom na Sycylii (9788308050088) by Ley Rosanna and a great selection of similar New, Used and Collectible Books available now at great prices. Niedawno ogladaliscie moj film o zaletach zycia na Sycylii. Ale jakie sa wady? Czy na pewno warto? Czy Wlosi nie sa na tyle denerwujacy ze nie da sie tu bCOmjy. Sycylia, piękna włoska wyspa leżąca na Morzu Śródziemnym, jest inspiracją dla artystów, poetów, muzyków oraz reżyserów filmowych. Ci ostatni, zachwyceni jej pięknem, postanawiają zrealizować tam swoje filmy. Jednych zachwyca życie i historie mieszkańców Sycylii, innych krajobrazy wyspy – ich bogactwo lub surowość. Włoskie filmy kręcone na Sycylii potrafią być bardzo różnorodne – od klasyków włoskiego Neorealizmu, przez kino autorskie, włoską komedię aż po współczesne obrazy. Sycylia na dużym ekranie zachwyca, chwyta za serce i jest tłem dla pięknych opowieści. Przed Wami 10 włoskich filmów kręconych na Sycylii. Podobnie jak w przypadku artykułu z filmami, które można uznać za klasyki kina włoskiego, tak i tym razem, przy okazji filmów kręconych na Sycylii, postanowiłam ułożyć je chronologicznie – od najstarszego do najmłodszego. Każdy z nich jest inny, ale każdy na swój sposób obrazuje i opowiada o Sycylii. Nie są to wszystkie filmy kręcone na Sycylii (tych jest całe multum), a jedynie te, które są w jakiś sposób wartościowe, które warto znać i zobaczyć. Filmy o mafii sycylijskiej, które były kręcone na Sycylii znajdziecie tutaj. Ziemia drży (1948) “Ziemia drży” (“La terra trema: Episodio del mare”) to dzieło Luchino Viscontiego, które zaliczane jest do jednych z najważniejszych filmów włoskiego neorealizmu. Obraz został nakręcony w Aci Trezza pod Katanią i był inspirowany powieścią Vergi “Rodzina Malavogliów”. Film opowiada o życiu, problemach i biedzie mieszkańców tej rybackiej wioski. Głównym bohaterem jest rodzina Valastro. ‘Ntoni, czyli najstarszy syn Antonio, ma dość biedy i niesprawiedliwości. Buntuje się on przeciwko wielkim handlarzom ryb, co nie przynosi jego rodzinie nic dobrego. Próba rewolty zostaje zgaszona przez przyzwyczajenia i lokalne tradycje. W filmie Viscontiego wystąpili aktorzy-amatorzy, prawdziwi rybacy i mieszkańcy wioski Aci Trezza, którzy posługują się tylko i wyłącznie dialektem sycylijskim. Co ciekawe, “Ziemia drży” miała być pierwszą częścią Trylogii Sycylijskiej Viscontiego, a trylogia ta miała opowiadać o życiu i biedzie mieszkańców słonecznej wyspy. “Ziemia drży” to film ciężki, ale zdecydowanie jeden z moich ulubionych. Warto go obejrzeć chociażby dlatego, aby zobaczyć jak dawniej wyglądało życie na Sycylii. Stromboli, ziemia Boga (1953) Dramat Roberto Rosselliniego “Stromboli, ziemia Boga” opowiada historię młodej Litwinki Katrin (w tej roli Ingrid Bergman), która podczas pobytu w obozie dla uchodźców poznaje żołnierza Antonio. Pochodzący ze Stromboli Antonio stara się o rękę Katrin, a gdy ta w końcu przyjmuje jego zaręczyny, pobierają się i przeprowadzają na wyspę. Od tej pory Katrin stara się dopasować do tempa i stylu życia, który obowiązuje na wyspie, ale co chwilę narusza lokalne zasady moralne. Film Rosselliniego świetnie obrazuje dawne życie mieszkańców Stromboli. Ich tradycje, przyzwyczajenia, wierzenia oraz ich miłość do własnej ziemi. W filmie pokazano również jak wyglądała kiedyś ewakuacja z wyspy podczas wybuchu wulkanu czy połów tuńczyka (słynna sycylijska mattanza). Rosselliniemu udaje się również pokazać charakter Sycylijczyków. Jeśli chcecie zrozumieć dzisiejszą Sycylię i jej mieszkańców, koniecznie obejrzyjcie ten film. Niewiele osób wie, ale to właśnie “Stromboli, ziemia Boga” Rosselliniego rozsławił na całym świecie piękno mało znanej wtedy wyspy na Morzu Śródziemnym. Podczas wizyty na wyspie Stromboli można zobaczyć (póki co tylko z zewnątrz) dom, w którym podczas kręcenia tego filmu mieszkali Ingrid Bergman i Roberto Rossellini. Przygoda (1960) “Przygoda” Michelangelo Antonioniego opowiada o grupie znajomych, która wybiera się na rejs statkiem na jedną z Wysp Liparyjskich. Podczas wycieczki jedna z dziewczyn znika w bardzo dziwnych okolicznościach. Reszta osób zaczyna jej poszukiwać, mimo że nie wiadomo, czy dziewczyna żyje czy może została uprowadzona. W pewnym momencie przyjaciółka zaginionej, Claudia (w tej roli piękna Monica Vitti), i jej chłopak Sandro zostają kochankami. Film “Przygoda” jest jednym z autorskich filmów Antonioniego, przez co jego język filmowy może być dla większości trudny. Obraz opowiada o samotności, o problemie w komunikacji międzyludzkiej oraz o niestałości uczuć i związków. W obrazie Antonioniego zobaczymy Wyspy Liparyjskie, Palermo oraz piękne barokowe Noto, które nie pojawia się zbyt często w kinematografii. Rozwód po włosku (1961) Świetna, czarno-biała komedia z wybitnym Marcello Mastroiannim w roli głównej. Baron Ferdinando Cefalù jest znudzony swoim życiem i zmęczony wymagającą ogromnej uwagi żoną Rozalią. Patosu całej tej sytuacji nadaje fakt, iż Fefè zakochuje się w swojej kuzynce – pięknej Angelice (w tej roli Stefania Sandrelli). Od tego momentu stara się zniechęcić do siebie żonę, a ponieważ nie wypada mu się z nią rozwieść – knuje misterny plan, który ma na celu znaleźć Rozalii kochanka, przyłapać go z nim i zabić, żeby uratować własny honor. Jak wygląda tytułowy “Rozwód po włosku”? Musicie obejrzeć film do samego końca! Komedia w reżyserii Pietro Germi to świetna propozycja na letni wieczór czy weekendowe popołudnie. Warto wspomnieć, że film dostał sporo nagród filmowych, Oscara, dwa Złote Globy czy nagrodę BAFTA. Zdjęcia do komedii były kręcone w Katanii, w Ragusie oraz w Ispice. Lampart (1963) Jedno z filmowych arcydzieł Luchino Viscontiego – “Lampart”. Film nakręcony na podstawie powieści “Lampart” sycylijskiego pisarza Giuseppe Tommasi di Lampedusa. Opowiada o losach księcia Fabrizio Saliny (Burt Lancaster) i jego rodziny w przeddzień zjednoczenia Włoch. W roku 1860 nastroje zjednoczeniowe są coraz silniejsze i coraz mocniej zaznaczają się na Sycylii. Książę Salina wie, że nadchodzą zmiany i wie, że wraz z tymi zmianami nadchodzi kres rządów arystokracji. Niechętnie, ale jednak, musi zaakceptować powiew nowości. Pierwszym krokiem ku zmianom jest zgoda na ślub swojego bratanka Tancrediego (w tej roli Alain Delon) z panienką Angeliką (Claudia Cardinale), która jest córką bogatego mieszczanina Don Calogero. Film “Lampart” został nakręcony z ogromnym rozmachem. Zmysł wizualny, artystyczny i niesamowitą precyzję Viscontiego można zauważyć już od pierwszej minuty filmu, od pierwszego ruchu kamery. Piękna scenografia, niesamowite kostiumy, cudowna muzyka i wspaniałe, przejmujące dialogi sprawiają, że widz odbywa podróż do innej epoki. Na największą uwagę zasługuje końcowa scena tańca, która trwa w filmie całe 45 minut! “Lampart” to kolejny film kręcony na Sycylii, a dokładnie w Palermo i okolicach. Dla mnie jest to jeden z tych obrazów, które w dużej mierze pozwalają zrozumieć dzisiejszą Sycylię oraz mentalność i patrzenie na świat jej mieszkańców. Cinema Paradiso (1988) Zdecydowanie jeden z piękniejszych filmów Giuseppe Tornatore. “Cinema Paradiso” opowiada historię małego chłopca Salvatore, który każdą wolną chwilę spędza w miejscowym kinie. Mały Toto zaprzyjaźnia się z kinooperatorem Alfredo, który wprowadza go w magiczny świat kina. Po latach nieobecności Salvatore, znany reżyser, wraca na Sycylię do swojego rodzinnego miasteczka, powraca pamięcią do czasów dzieciństwa i przywołuje wspomnienia związane z kinem Paradiso. “Cinema Paradiso” to wzruszająca opowieść o magii kina, o przyjaźni, o marzeniach i ich spełnieniu. Film Tornatore zdobył kilkanaście nagród m. in. Oscara za najlepszy film nieanglojęzyczny oraz Złoty Glob za najlepszy film zagraniczny. Piękną i nostalgiczną muzykę do filmu skomponował wspaniały Ennio Morricone. Zdjęcia do filmu były kręcone na Sycylii, a dokładnie w małym miasteczku Palazzo Adriano, które posłużyło za filmowe Giancaldo. Co ciekawe, w Palazzo Adriano można zwiedzać Cinema Paradiso Museum, czyli muzeum poświęcone dziełu Tornatore. Listonosz (1994) Mario Ruoppolo (w tej roli Massimo Troisi) mieszka na jednej z włoskich wysp. Jego zwyczajne życie toczy się tak, jak i życie reszty mieszkańców. Mario nie chce być rybakiem, jak jego ojciec, dziadek, pradziadek i większość mężczyzn. Marzy o wyjeździe i o znalezieniu szczęścia gdzie indziej. Kiedy na wyspie zamieszkuje światowej sławy pisarz Pablo Neruda, życie głównego bohatera powoli zaczyna się zmieniać. Mario dostaje posadę prywatnego listonosza Nerudy i codziennie dostarcza mu listy, które przychodzą do pisarza. W ten sposób, każdego dnia, między listonoszem Mario a pisarzem tworzy się nić porozumienia, która powoli przeradza się w prawdziwą przyjaźń. Mario zakochuje się również w pięknej Beatrice, której serce pomaga mu zdobyć Neruda. “Listonosz” to uroczy, ciepły i wzruszający film o prostym życiu, o przyjaźni, o miłości, o przemijaniu, ale również o szukaniu, poznawaniu siebie i doznawaniu radości z małych rzeczy. Warto zwrócić uwagę na piękną muzykę, za którą Luis Bacalov dostał Oscara w 1996 roku. Film “Listonosz” był kręcony na Salinie, jednej z Wysp Liparyjskich. Sprzedawca marzeń (1995) Jest rok 1953. Joe Morelli przyjeżdża do niewielkiego miasteczka na Sycylii i podaje się za łowcę talentów dla studia filmowego w Rzymie. Od tej pory w mieście nie mówi się o niczym innym. Każdy ćwiczy swoją partię po kilka razy, każdy chce wypaść jak najlepiej, każdy marzy o wyrwaniu się z biedy i o lepszym życiu. Każdy chce chociaż na chwilę stanąć przed kamerą, powiedzieć dwa słowa i poczuć się jak prawdziwa gwiazda kina. “Sprzedawca marzeń”, dramat Giuseppe Tornatore kręcony głównie w Ragusie, to kolejne arcydzieło tegoż reżysera. Opowiada o marzeniach, ich gonieniu i spełnianiu. Piękne zdjęcia, światło, praca kamery i muzyka sprawiają, że ten na pozór prosty film potrafi tak bardzo zachwycić i wzruszyć. W końcu każdy z nas o czymś marzy. Osobiście uwielbiam filmy Tornatore, ale to chyba “Sprzedawca marzeń” jest moim ulubionym obrazem reżysera. Pięknie pokazuje Sycylię oraz Sycylijczyków. Ich szczerość, prostotę i wewnętrzne piękno. Malena (2000) Jest lato 1941 roku. Do małego sycylijskiego miasteczka przyjeżdża piękna kobieta o imieniu Malena, której mąż walczy na lądzie. Kobieta wzbudza zainteresowanie mężczyzn i jest tematem złośliwych plotek żeńskiej części miejscowej społeczności. W pięknej Malenie zakochuje się trzynastoletni Renato. Zauroczenie powoli zamienia się w obsesję, która przejmuje kontrolę nad całym jego życiem. Jednocześnie chłopiec jest jedynym świadkiem tego, jak życie Maleny zmienia się na gorsze po śmierci jej męża. Film Giuseppe Tornatore jest piękny, zmysłowy i bardzo sensualny. Opowiada o dorastaniu i dojrzewaniu, o miłości i samotności, o odwadze i cierpieniu. “Malena” to również bardzo symboliczny film pokazujący dawną sycylijską rzeczywistość, wierzenia i obyczaje. Cały film został nakręcony w Syrakuzach. Scena, w której Malena przechadza się po placu w towarzystwie spojrzeń lokalnej ludności została nakręcona na Piazza Duomo w Syrakuzach i na dobre weszła do kanonu najbardziej kultowych scen w światowej kinematografii. Baarìa (2009) Kolejne arcydzieło Giuseppe Tornatore, za które reżyser otrzymał m. in. Złoty Glob za najlepszy film zagraniczny. Pięknie nakręcona saga trzech pokoleń sycylijskiej rodziny, której losy zostają ukazane na tle wydarzeń politycznych. Historie rodzinne przeplatają się z historią Sycylii. Piękne kadry, miękkie światło i cudowna muzyka Ennio Morricone sprawiają, że atmosfera tego filmu jest jedyna w swoim rodzaju. To opowieść o Sycylii i Sycylijczykach, o życiu na wyspie, o marzeniach, pragnieniach i oczekiwaniach. I w końcu o miłości. Film “Baarìa” był kręcony w mieście Bagheria, niedaleko Palermo. Zapraszam Was do polubienia strony KingaGajaTravels na Facebooku oraz do śledzenia mojego profilu na Instagramie, gdzie dzielę się z Wami ciekawostkami na temat mojej ukochanej Sycylii i kuchni sycylijskiej. Będzie mi również bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz pod tym wpisem. A jeśli spodobał Ci się ten artykuł to koniecznie udostępnij go innym! Grazie!♥ Zobacz także: Najlepsze filmy o mafii sycylijskiej, które musisz zobaczyć Dom na Sycylii Ley Rosanna Oprawa: miękka Ilość stron: 560 Rozmiar: 12,3x19,7 cm ISBN: 9788308050088 Rok wydania: 2012 Wydawnictwo: Literackie Stan: dobry Historia o niespodziewanym spadku, podróży, która odmienia życie oraz domu na Sycylii, w którym odnaleźć można rodzinne tajemnice i wspomnienia wielkich namiętności, a także autentyczne, ukryte przed laty, skarby. List od prawnika z informacją o spadku w postaci willi na Sycylii od zupełnie nieznanej jej osoby wprawia czterdziestoletnią Brytyjkę Tess Angel w oszołomienie. Być może matka Tess, Flavia, która urodziła się na tej wyspie, ale opuściła ją podczas II wojny światowej, mogłaby pomóc w rozwiązaniu zagadki. Do tego jednak jej niespieszno. Woli odradzać córce przyjęcie spadku. Dlaczego? Czyżby willa Syrena kryła jakiś sekret, który Flavia chce ukryć? Stan książkiZapoznaj się z nim przed zakupem. DOBRY Standardowe ślady używania mogące obejmować przede wszystkim: Zagięcie nielicznych stron książki, delikatne zabrudzenia krawędzi kartek, niewielkie uszkodzenia okładki, pojedyncze zabrudzenia stron, żółknięcie krawędzi papieru. W niektórych przypadkach książki opisane jako stan "dobry" mogą zawierać dedykację lub pieczątkę na pierwszej stronie, o ile nie noszą innych śladów użytkowania. Żadna z wyżej wymienionych wad o charakterze wizualnym lub mechanicznym nie wpływa na kompletną zawartość książki oraz możliwość odczytania jej pełnego tekstu. Piotr Wojtasik po prawie roku poszukiwań kupił dom we Włoszech, a pomogła mu w tym Małgorzata Ciuksza, radczyni prawna, która doradza Polakom przy takich transakcjach. W ramach cyklu "Mieszkaj inaczej" opowiedzieli nam o wadach słynnych domów za 1 euro oraz o swoim e-booku, w którym krok po kroku opisują proces zakupu nieruchomości w tym kraju. Wywiad jest częścią ENTR, innowacyjnego projektu dziesięciu redakcji z różnych krajów Europy. Wzrost cen nieruchomości sprawia, że alternatywne sposoby na własny kąt cieszą się coraz większą popularnością Akcje sprzedaży domów za 1 euro we Włoszech sprawiły, że wiele Polek i Polaków zainteresowało się zakupem nieruchomości w tym kraju O tym, jak wygląda ten proces w praktyce, opowiada e-book, "Domy za 1 euro we Włoszech, czyli jak kupić nieruchomość w słonecznej Italii" autorstwa Piotra Wojtasika i Małgorzaty Ciukszy "Tak naprawdę to nigdy nie jest dom za 1 euro, bo po uwzględnieniu wszystkich dodatkowych kosztów finalnie on często jest droższy od tego kupionego na wolnym rynku" – mówią autorzy publikacji Ten artykuł jest częścią projektu ENTR realizowanego przez Onet, Noizz i partnerów z całej Europy. Dowiedz się więcej z Facebooka, Instagrama, YouTube'a i na Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onet Nieruchomości drożeją w bardzo szybkim tempie, szczególnie w dużych miastach. Według danych Eurostatu w latach 2010–2020 przeciętne ceny mieszkań w UE poszły w górę prawie o 29 proc. W Polsce te wzrosty były bardzo zbliżone do średniej unijnej, ale w krajach takich jak Estonia, Luksemburg czy Węgry różnice są jeszcze większe (odpowiednio +113 proc., +100 proc. i +91 proc.). Dlatego tak dużym zainteresowaniem cieszą się alternatywne sposoby na własny kąt, które pokazujemy w ramach serii "Mieszkaj inaczej". Dotychczas pisaliśmy o całorocznych jurtach czy domkach na zgłoszenie. Mieszkaj inaczej: domy za 1 euro i nie tylko we Włoszech Teraz porozmawialiśmy z Piotrem Wojtasikiem, który po prawie roku poszukiwań kupił dom we Włoszech, a także Małgorzatą Ciukszą, radczynią prawną specjalizującą się w doradzaniu Polakom przy takich transakcjach. Razem niedawno wydali e-booka, w którym opisują, jak wygląda ten proces, na co należy uważać i z jakimi problemami można się spotkać. Domy we włoskim miasteczku Foto: Piotr Wojtasik Piotr, niedawno kupiłeś nieruchomość we Włoszech. Dlaczego nie zdecydowałeś się na dom za 1 euro, jak sugeruje tytuł waszego e-booka? Piotr Wojtasik: Tytuł e-booka brzmi "Domy za 1 euro we Włoszech, czyli jak kupić nieruchomość w słonecznej Italii". My rzeczywiście wyszliśmy w nim od viralowych akcji promocyjnych tego typu, które organizują różne włoskie regiony. Postanowiliśmy jednak pokazać, że tak naprawdę to nigdy nie jest dom za 1 euro, bo po uwzględnieniu wszystkich dodatkowych kosztów finalnie on często jest droższy od tego kupionego na wolnym rynku. Ceny nieruchomości we Włoszech spadają bez przerwy od 2008 r. Dzięki temu już za około 20 tys. euro, czyli około 92 tys. zł, spokojnie można tam kupić dobrze utrzymany dom w pięknej okolicy. Ja za swój, który jest po remoncie i ma widok na morze, zapłaciłem właśnie tyle. Małgorzata Ciuksza: Domy za 1 euro to są najczęściej rudery bez okien i dachów, które wymagają gruntownego remontu, a to jest wydatek liczony już w dziesiątkach tysięcy euro. Dodatkowo trzeba to zrobić w określonym czasie i pod nadzorem gminy, która na wszystko musi wyrazić zgodę. Dopiero kiedy wszystkie prace się zakończą, co zwykle trwa jakieś 3 lata, można formalnie stać się właścicielem nieruchomości. Po co więc narzucać sobie te obowiązki, skoro można kupić tani dom na wolnym rynku? Za 5 tys. euro to nadal będą rudery, ale te za 10–15 tys. euro są już w naprawdę dobrym stanie, a za 20 tys. euro mogą nawet mieć widok na morze, jak dom Piotra. Dlatego pierwsza połowa naszego e-booka jest o domach za 1 euro, ale my mówimy, że nie tędy droga, bo lepiej kupić nieruchomość na wolnym rynku i druga połowa książki jest o tym, jak to zrobić. Dom na sprzedaż we Włoszech Foto: Piotr Wojtasik Piotr Wojtasik: Jak wspominałem wcześniej, dobrze znam Włochów, więc od razu czułem, że w tej akcji coś śmierdzi. Po prostu nie mieściło mi się w głowie, że ktoś faktycznie może dać mi dom za 1 euro. Nawet jeżeli tak by się stało, to myślałem o tym też w takich kategoriach, że jednak załatwienie czegoś w tym kraju graniczy z cudem. Oni tam zawsze zastanawiają się, jak coś przepchnąć w urzędzie i czy kogoś tam znają, zanim spróbują to zrobić tak, jak należy. Dodatkowo ja jestem przecież obcokrajowcem i siłą rzeczy mam gorzej. Dlatego zrezygnowałem z szukania domu za 1 euro na bardzo wczesnym etapie, jak tylko się okazało, że musiałbym się męczyć z pozwoleniami na remont, pismami, terminami, kontrolami itp. Ja po prostu wiem, jakby to wyglądało. Włoski urzędnik mówi ci np., że masz na coś 18 miesięcy, a później sam nie odpowiada ci przez 12 miesięcy na jedno pismo i ty nie możesz wystartować z remontem. Do tego dochodzi jeszcze to, że remontując taki dom, musisz odtworzyć go według ściśle określonych zasad, żeby wyglądał jak kiedyś, także w środku. Ja wiem, że jeżeli chodzi o zewnętrzne fasady, to w całych Włoszech nie można ich odnawiać, jak się chce i to jest wspaniałe. Jednak jak już kupuję dom, to chciałbym urządzić wnętrze po swojemu i nie musieć nikogo o nic pytać. Dom na sprzedaż we Włoszech Foto: Piotr Wojtasik Czasem też podobno bywa tak, że jeśli jakiś burmistrz chce zorganizować akcję sprzedawania domów za 1 euro, to chodzi po miejscowości i wybiera takie, w których od kilkudziesięciu lat nikogo nie ma. We Włoszech jest wiele takich pustostanów z powodu powojennej emigracji do Stanów Zjednoczonych i Kanady. Później jednak remontujesz taki dom i nagle pojawia się ktoś, kto mówi, że 75 lat temu tutaj mieszkała jego rodzina, więc on jest jego. W Polsce w takiej sytuacji byłoby tak, że to urząd miasta musiałby wziąć na siebie konsekwencje i płacić odszkodowanie spadkobiercy, a ty zostałbyś z domem. We Włoszech to nie jest jednak takie jasne. Małgorzata Ciuksza: Z reguły we Włoszech też odpowiada miasto, ale w takiej sytuacji ty też możesz zostać pozwany, bo można uznać, że odpowiedzialność jest solidarna. Jeśli ktoś się jednak uprze i zdecyduje się na dom za 1 euro, to jak wygląda cały proces i z jakimi kosztami trzeba się liczyć? Małgorzata Ciuksza: Proces zależy od gminy. Większość z nich przeprowadza licytacje, więc do określonego dnia musisz wysłać w kopercie na adres urzędu ofertę kupna. Jeżeli chcesz wygrać taką licytację, to logiczne jest, że musisz zaproponować więcej niż 1 euro. Zresztą nie wszystkie ceny wywoławcze są tak symboliczne. W słynnej gminie Sambuca di Sicilia kompletnie rudery faktycznie potrafiły być wystawiane za 1 euro, ale domy w lepszym stanie czasami nawet za 20 tys. euro. Trzeba też pamiętać, że samo wzięcie udziału w licytacji wymaga wpłacenia wadium, które wynosi minimum 5 tys. euro. Jeżeli przegrasz, to pieniądze zostaną ci zwrócone. W przypadku wygranej to jest zabezpieczenie tego, że w określonym czasie, zazwyczaj w ciągu 3 lat, wyremontujesz nieruchomość zgodnie z planem, który gmina musi zaakceptować. Jak wspominał Piotr, często zdarza się jednak tak, że wysyłasz plan do urzędu i przez pół roku albo nawet rok nikt ci nie odpowiada, mimo że ty jesteś zobowiązany konkretnymi terminami. Co więcej, jak już ten remont przeprowadzisz, to wtedy staniesz się formalnie właścicielem nieruchomości i będziesz musiał zapłacić za notariusza oraz uiścić podatek katastralny, który jest obliczany na podstawie wartości określonej w księdze wieczystej. Po drodze jest więc sporo ukrytych kosztów, a przede wszystkim dużo nerwów. Jeżeli nie mówisz po włosku i nie znasz się na lokalnym prawie, to musisz mieć anielską cierpliwość i jeszcze mnóstwo pieniędzy na tłumaczenia. Dlatego domy za 1 euro po prostu się nie opłacają i lepiej kupić nieruchomość na wolnym rynku. Dom na sprzedaż we Włoszech Foto: Piotr Wojtasik Ile to wszystko może razem kosztować? Małgorzata Ciuksza: Minimum 20 tys. euro, jeśli dom jest w niezłym stanie. Wszystko zależy jednak od tego, co chce się tam zrobić. Wiem, że amerykańska aktorka, która zrobiła program na ten temat, wydała około 200 tys. euro. Czy w domach za 1 euro trzeba potem mieszkać? Małgorzata Ciuksza: Raczej nie, chociaż zdarzają się gminy, które mają takie programy. Żeby dostać w nich dom za symboliczną kwotę, trzeba spełnić określone warunki, czyli np. mieć mniej niż 40 lat, rodzinę z dziećmi (im więcej, tym lepiej) i zamieszkać na miejscu albo przenieść tam swój biznes. Licytacje są jednak znacznie bardziej popularne. Zostawmy już domy za 1 euro i skupmy się na wolnym rynku. Czy dużo Polek i Polaków kupuje nieruchomości we Włoszech? Małgorzata Ciuksza: Cała masa. Jest taki popyt, że my nie wyrabiamy. Najbardziej intensywny był chyba ostatni rok, w którym nieruchomości w naszym kraju podrożały na niespotykaną wcześniej skalę i zaczęło mówić się o wzroście inflacji, podnoszeniu stóp procentowych itd. Sporo ludzi dysponujących wolną gotówką pomyślało wtedy, że nie ma sensu wkładać kolejnych 500 tys. zł w mieszkanie w Warszawie, Trójmieście czy Krakowie, skoro znacznie taniej można kupić dom we Włoszech, gdzie do tego jest ciepło i całkiem blisko. Dom na sprzedaż we Włoszech Foto: Piotr Wojtasik Co zrobić po tym, kiedy dana oferta kogoś zainteresuje? Czy odnalezienie się w tamtejszej rzeczywistości jest trudne dla Polaków? Małgorzata Ciuksza: Mogę powiedzieć, jak to wygląda u naszych klientów, którzy początkowo próbują zrobić to samodzielnie. Najpierw mają chaos w głowach, bo korzystają ze szczątkowych informacji znalezionych na różnych stronach internetowych. Nie wiedzą, od czego zacząć, gdzie szukać i z kim się skontaktować. Próbują czasem pisać po angielsku do lokalnych agencji nieruchomości, ale okazuje się, że nikt im nie odpowiada, bo pracownicy mówią tylko po włosku. Bywa też tak, że odpowiadają, ale używając Google Translate, a później już na żywo jest problem. W końcu ci Polacy się gubią i bardzo często trafiają wówczas na naszą stronę "Domy za 1 euro" i my im wyjaśniamy, jak to mogą zrobić z nami. Z Piotrem było trochę inaczej, bo trafił do nas przez live’a na Facebooku, ale zanim to się stało, też był mocno pogubiony. Jak już przeszliśmy razem cały ten proces, to powiedzieliśmy sobie, że musimy napisać e-booka o tym, jak krok po kroku kupić dom we Włoszech. Dom na sprzedaż we Włoszech Foto: Piotr Wojtasik Piotr Wojtasik: Mogę powiedzieć, jak to u mnie wyglądało. Postanowiłem, że chcę kupić dom we Włoszech 1 sierpnia 2020 r. Napisałem wtedy wiadomość do moich przyjaciół, bo wiedziałem, że wtedy na pewno to zrobię. Nie miałem jednak pojęcia, co dalej, więc zacząłem od szukania informacji w internecie. Przez prawie pół roku próbowałem działać sam. Wykonałem naprawdę sporo pracy, ale wielu rzeczy nadal nie rozumiałem, np. co oznacza w ogłoszeniu klasa energetyczna. Uciążliwa była też współpraca z Włochami, którzy są naprawdę kochani, ale niestety mają powiedzenie, że obietnica nic nie kosztuje. Czasem więc umawiasz się z nimi i przylatujesz na miejsce, bo masz kupować nieruchomość, ale okazuje się, że oni nie dotrzymali obietnicy i już ją sprzedali. Kiedy pojawiły się konkretne propozycje i chęć podpisywania papierów z agencją, to tata ostrzegł mnie przed czymś jeszcze. Co prawda zna włoski bardziej w mowie niż w piśmie, ale w umowie na jego oko było napisane, że mam zapłacić tej firmie 1,5 tys. euro już na samym początku naszej współpracy. Wtedy pomyślałem, że ja tego domu we Włoszech sam nie kupię, szczególnie będąc tutaj. Ja po prostu potrzebowałem takiej prawniczki jak Gosia i dość szybko się przekonałem, że to jest jedyna możliwa droga. Już w procesie wspólnego szukania nieruchomości zaczęła mi chodzić po głowie koncepcja e-booka. Chciałem zestawić moją historię, która jest pełna różnych życiowych sytuacji i praktycznych przykładów z wiedzą prawniczą. Dzięki temu mogliśmy z jednej strony napisać o tym, do jakich miejscowości warto pojechać i co trzeba krzyknąć w barze, żeby ktoś pokazał ci domy na sprzedaż. Z drugiej strony, kiedy już pojawiają się opisy oglądania, to wchodzi wiedza Gosi, czyli bardzo techniczne, prawnicze pytania, które pozwalają finalnie dojechać do notariusza lub nie. W moim przypadku ta podróż cztery razy kończyła się falstartem, dopiero za piątym razem kupiłem dom. Jakie błędy najczęściej popełniają kupujący? Małgorzata Ciuksza: Ja jestem po to, żeby klienci nie popełniali błędów, ale czasem zdarza się tak, że trafiają do mnie z rozlanym mlekiem, czyli dzwonią i mówią "pani Małgosiu, pojutrze mamy akt notarialny, proszę nam pomóc". Wtedy patrzę w papiery i często okazuje się np., że jakaś część budynku została wybudowana nielegalnie, bez przeprowadzenia tzw. procesu sanatorii, a notariusz wpisał w akcie klauzulę zwalniającą go z odpowiedzialności za kontrolę dokumentów. To się zdarza, jak za bardzo ufasz Włochom, w szczególności agencjom nieruchomości, które tak naprawdę chcą tylko ją sprzedać — one nie reprezentują ani ciebie, ani sprzedającego, tylko siebie. Polacy często dają osobom z tych firm pełnomocnictwa i później budzą się, kiedy trzeba zapłacić gminie, żeby zalegalizować część nieruchomości, która już dawno powinna być zalegalizowana przez poprzedniego właściciela. Czasem też budzą się w chwili, kiedy okazuje się, że chcą kupić nieruchomość z babcią lub dziadkiem w środku, którzy mają prawo dożywocia, czyli mogą tam mieszkać do końca swoich dni. Oczywiście nie zawsze tak jest, ale tego typu sytuacji jest naprawdę sporo. Dom na sprzedaż we Włoszech Foto: Piotr Wojtasik Piotr Wojtasik: Ze swojego doświadczenia mogę też powiedzieć, że nie warto oszczędzać na konsultacji architektonicznej. Przed zakupem specjalista powinien obejrzeć budynek, żeby sprawdzić, chociażby, czy instalacje działają prawidłowo i czy mury nie są wilgotne. Może też zobaczyć, czy dach został kiedyś zerwany, czy dom jest położony tak, że po deszczach zalewa piwnicę itd. Architekt skonfrontuje także nasze marzenia z rzeczywistością i powie, czy da się przesunąć jakąś ścianę, zamienić łazienkę z kuchnią albo zamontować fotowoltaikę. Mnie się to bardzo przydało. Piotr, przez większość swojego życia mieszkałeś w dużym mieście. Dlaczego w pewnym momencie zdecydowałeś się kupić dom w małej włoskiej miejscowości? Piotr Wojtasik: To są miejsca, które mają zupełnie inny klimat i rozrywki na różnych poziomach energetycznych. W dużym mieście możesz wyjść do opery, jednej z wielu restauracji albo robić całą masę innych rzeczy, które oferują takie ośrodki. W małej włoskiej miejscowości możesz natomiast iść na lokalny targ i kupić świetny ser owczy pecorino romano po kilka euro za kilogram. Możesz też osobiście pójść do sąsiadów po produkowaną przez nich oliwę z oliwek, pojechać po pyszne pomarańcze z Ribery czy zrobić najlepszy makaron świata, mając do dyspozycji świeże pomidory, które zbierane są trzy razy do roku. Tam masz po prostu lokalne życie w najpiękniejszym kraju świata. Piotr Wojtasik we Włoszech Foto: Piotr Wojtasik W moim przypadku istotną kwestią była też pogoda. W momencie, w którym rozmawiamy, tam jest ponad 20 st. C i słoneczne niebo, a u nas 10 st. C i chmury. Powiem zupełnie szczerze, że nie jestem fanem określenia "złota polska jesień". W tym roku było co prawda całkiem adekwatne, ale zasadniczo kojarzy mi się z chlapą, szarówką i zimną temperaturą światła. Nie ma to dla mnie nic wspólnego z romantyzmem. Później przychodzi zima, nie daj boże jeszcze w mieście i takiej odsłonie, jak to wygląda w ostatnich latach, kiedy klimat się ociepla. To znaczy, że nie tylko po godzinie 15 robi się ciemno, ale także zamiast śniegu mamy głównie błoto. Tymczasem na południu Włoch w najzimniejszym miesiącu, czyli w styczniu, jest 14 st. C, więc ludzie nie bardzo potrzebują instalować ogrzewanie. Tam słońce świecie praktycznie przez cały rok. Piotr Wojtasik we Włoszech Foto: Piotr Wojtasik Na pewno dla mnie ważni byli także ludzie i nie mówię tego z perspektywy turysty, bo mój tata przez ponad 20 lat pracował we Włoszech, więc często tam bywałem i dobrze ich znam. Przede wszystkim oni mają większy dystans do życia niż Polacy, co moim zdaniem wiąże się z pogodą. Cenię sobie również ich cywilizację stołu. Tam wszystko dzieje się wokół jedzenia, Włosi przeżywają przy nim zarówno sukcesy, jak i porażki, ale zawsze są razem. Przy nich masz więc dużą szansę na to, że odłożysz telefon i skupisz się bezpośrednio na drugim człowieku. Podoba mi się jeszcze to, jak oni zwracają uwagę na rodzinę. Tam nikogo nie dziwi, że dorosły facet całuje matkę w czoło albo idzie na spacer z babcią. Mógłbym tak jeszcze długo, bo są dziesiątki powodów, dla których szanuję tych ludzi. Opowiedz trochę więcej o swoim domu. Piotr Wojtasik: To jest 4-kondygnacyjny budynek o powierzchni mniej więcej 25 mkw na piętro z dwoma balkonami, sporym tarasem i widokiem na morze. Jest położony w południowo-zachodniej Sycylii, w regionie Agrigento, mniej więcej 1,5 godziny od lotniska w Palermo. Dom na sprzedaż we Włoszech Foto: Piotr Wojtasik Małgorzata Ciuksza: To nie jest dom wolnostojący. Z naszego punktu widzenia to jest bardziej coś w stylu wąskiej kamienicy. Cały budynek jest twój, na każdym piętrze masz jedno pomieszczenie (ew. z łazienką) i klatkę schodową, którą poruszasz się między pokojami. Piotr Wojtasik: Tak wygląda większość budynków w średniowiecznych włoskich miasteczkach. I taka nieruchomość kosztowała niecałe 100 tys. zł? Piotr Wojtasik: Tak, i to niedawno wyremontowana. Ten dom jest gotowy do zamieszkania. Gdyby się ktoś uparł, to mógłby go po prostu posprzątać i zostać z tym, co tam jest. Mnie jednak nie odpowiada jego wnętrze, więc będę musiał trochę w nim zmienić. Jak już poświęciłem tyle czasu, żeby kupić dom we Włoszech, to chciałbym, żeby był idealny. Chodzi o to, że zostało w nim wyremontowane ciut za dużo. Podczas modernizacji Włosi dość często zabijają to, co inni doceniają w lokalnej architekturze. Mówię np. o starych tynkach, wulkanicznej skale tuf na ścianach itd. W ich wnętrzach to wszystko potrafi być zatynkowane, bo oni się już napatrzyli na to przez setki lat, więc myślą, że nowe jest lepsze. Czy zamierzasz przeprowadzić się do tego domu na stałe? Piotr Wojtasik: Na razie będę go traktował jako drugi dom dla siebie i rodziny. Za jakiś czas może zacznę go podnajmować od czasu do czasu, ale na pewno nie przez żaden wielki portal. Kiedyś w przyszłości, jak skończy się praca w telewizji, marzy mi się, żeby wyjechać do Włoch na stałe i prowadzić coś w rodzaju pensjonatu lub butikowego hotelu. Ulica we włoskim miasteczku Foto: Piotr Wojtasik Małgorzata Ciuksza: Piotr jest pod tym względem podobny do większości naszych klientów, bo w 95 proc. przypadków to są wakacyjne nieruchomości. Niektórzy kupują je też częściowo pod inwestycje. Polacy mogą wziąć we Włoszech kredyt hipoteczny, więc często robią tak, że potem je wynajmują i wtedy ten dług sam się spłaca, bo są bardzo niskie stopy procentowe i jest to opłacalne. Jakieś 5 proc. klientów przeprowadza się tam na stałe. Zwykle to są ludzie przenoszący się na emeryturę albo młodzi, którzy mają opcję pracy zdalnej, co dzięki pandemii stało się jeszcze bardziej popularne. Są też tacy, którzy pracują sezonowo i od października do kwietnia mogą sobie siedzieć w cieple na Sycylii, a od maja do września pracować w Polsce, kiedy tu są spoko temperatury, a na Sycylii jest zdecydowanie za gorąco. ENTR to nowa przestrzeń dla otwartej i autentycznej dyskusji o teraźniejszości oraz przyszłości młodych Europejczyków. Jego celem jest przede wszystkim wspieranie dialogu na temat głównych problemów młodego pokolenia przy jednoczesnym uwzględnieniu wszystkiego, co czyni je różnorodnym, a także pielęgnowanie świadomości jego europejskiej tożsamości.